Eliot Ness przeszedł do legendy jako założyciel i szef oddziału „Nietykalnych”, specjalnej grupy powołanej do walki z chicagowskim królem gangsterów – Alem Capone. Odważny, inteligentny, nieszablonowy i przede wszystkim – nieprzekupny. Był postrachem bandytów, przemytników oraz skorumpowanych policjantów. Ale przede wszystkim – człowiekiem z krwi i kości, który postanowił egzekwować prawo za wszelką cenę…
Kim tak naprawdę był szef „Nietykalnych” i dlaczego jego nazwisko do legendy? Oto historia człowieka, którego nie można było złamać, zastraszyć i kupić. Człowieka, który sam o sobie powiedział, że udało mu się rozwścieczyć „najkrwawszy motłoch w kryminalnej historii Ameryki”.
NAJMŁODSZY Z NESSÓW
Przyszedł na świat w Chicago, 19 kwietnia 1903 roku. Wychowywał się w szczęśliwej rodzinie, a jego dzieciństwo było niemal jak z bajki. Rodzice kilka lat wcześniej otrzymali amerykańskie obywatelstwo. Byli norweskimi imigrantami, którzy dzięki ciężkiej pracy i wytrwałości zasłużyli na wygodne życie klasy średniej.
Eliot był najmłodszym z pięciorga dzieci Petera i Emmy Nessów. Gdy się urodził, jego trzy siostry miały już własne rodziny. Od brata, który na świecie pojawił się przed nim, Eliot był młodszy o 13 lat.
To sprawiło, że od najmłodszych lat Eliot otrzymywał od rodziców najwięcej uwagi i troski. Szybko wpoił sobie wyznawane w rodzinnym domu zasady. Uczciwość, niezłomność, szacunek dla słabszych i poczucie własnej wartości.
Już wtedy w jego głowie zaczęła się rodzić myśl o tym, co chciałby robić w przyszłości – łapać przestępców. Ojciec widział go raczej w roli biznesmena, który z czasem przejmie rodzinną firmę. Jednak zamiast pomnażać pieniądze w biznesie, Eliot zdecydował się zostać detektywem do spraw kredytów detalicznych. Dwa lata później ukończył kryminologię i został zatrudniony w Departamencie Skarbu.
Funkcjonariusze Federalnego Biura do spraw Prohibicji – od czasu wprowadzenia zakazu produkcji, sprzedaży oraz transportu alkoholu – cieszyli się bardzo złą reputacją. Od lat jawnie przymykali oczy na nielegalne destylarnie i wszelką działalność chicagowskich gangsterów. Zwłaszcza jeden z nich, dzięki trwającej od blisko 10 lat prohibicji, dorobił się ogromnej fortuny. I stworzył wielkie przestępcze imperium, które wydawało się być nie do ruszenia dla jakichkolwiek organów ścigania. Ale nie dla Eliota Nessa…
DOPAŚĆ KRÓLA GANGSTERÓW
Pod koniec lat dwudziestych ubiegłego wielu chicagowski gangster Al Capone był nie tylko jednym z najbardziej ekstrawaganckich przestępców Ameryki, ale i jednym z tych najokrutniejszych. A także najbogatszych. Miał w kieszeni policję, sędziów i polityków. Wiedział jak z nimi postępować – po prostu ich przekupywał.
Mając po swojej stronie funkcjonariuszy porządku publicznego, gangster zdawał się sprawować w Chicago władzę absolutną. Uwierzył, że nic – nawet amerykański system sprawiedliwości – nie może stanąć mu na drodze.
Urzędnicy skarbowi zaczęli prześwietlać jego legalne dochody, które nie pokrywały się z ogromnymi wydatkami przestępcy. Oznaczało to, że Al Capone nielegalnie zarabiał miliony, ale nie zgłaszał ich do Urzędu Skarbowego, a co za tym idzie – uchylał się od płacenia podatków, co było bardzo poważnym przestępstwem.
Biuro, którego członkiem był Eliot Ness otrzymało zadanie zniszczenia imperium Ala Capone, zajmującego się nielegalną produkcją, przemytem oraz sprzedażą alkoholu. Jednak znalezienie odpowiednich ludzi do tej roboty nie było łatwe. Odpowiednich, czyli takich, których najgroźniejszy chicagowski gangster nie mógłby ani zastraszyć, ani kupić.
Jednym z niewielu funkcjonariuszy cieszących się opinią uczciwych i odważnych był właśnie Eliot Ness. I to właśnie on zwrócił na siebie uwagę swoich przełożonych.
Otrzymał zadanie utworzenia i poprowadzenia specjalnego zespołu śledczego. Miał on za zadanie wytropić i zniszczyć nielegalnie działające destylarnie Ala Capone oraz zebrać niepodważalne dowody na łamanie Narodowej Ustawy o Prohibicji.
MISJA NIETYKALNYCH
Zespół od razu zabrał się do pracy. Jedną z pierwszych akcji było zamknięcie tej samej nocy osiemnastu prężnie działających bimbrowni w Chicago. 52 osoby zostały aresztowane. Dla mieszkańców taka wiadomość była czymś zupełnie nowym, po latach przymykania oczu na działalność gangsterów. Od tej chwili podobne naloty organizowano cyklicznie.
W ciągu następnych miesięcy Ness zlikwidował blisko 40 destylarni. Capone wpadł w szał. Ośmieszony gangster pałał rządzą zemsty. Najpierw zamordowany został przyjaciel Eliota, który często asystował mu w nalotach. Później sam Ness cudem uniknął śmierci, kiedy jeden z wynajętych zabójców ostrzelał jego samochód.
Po wielu udanych nalotach i operacjach antyalkoholowych imperium Capone skurczyło się dość wyraźnie. Zmniejszenie się jego dochodów oznaczało dla niego mniej środków na potrzebne łapówki. Cała operacja, którą tak drobiazgowo zaplanował i przeprowadził Eliot Ness nie zakończyła się jednak pełnym sukcesem.
Król gangsterów został co prawda skazany na 11 lat, ale nie za bycie gangsterem, mordercą i producentem nielegalnego alkoholu – ale za niepłacenie podatków. Dla Nessa była to wielka porażka, z którą nigdy się nie pogodził.
Gdy w roku 1931 krata w celi Ala Capone zamknęła się za nim, misja „Nietykalnych” dobiegła końca.
NOWE MIEJSCE, TEN SAM NESS
Był teraz sławny. Wszyscy o nim mówili. Każdy chciał go poznać. Chwalono go i wynoszono na piedestał. Choć Ness był dumny ze swoich dokonań i chętnie grzał się w blasku chwały, nie zapomniał nigdy o swoim zespole, którego rolę zawsze podkreślał.
Kiedy w roku 1933 prohibicja została zniesiona, Eliot Ness nie miał już w Chicago nic do roboty. Choć miasto nie uwolniło się od przestępczości zorganizowanej, na pewno było bezpieczniejsze. Podobny efekt chciał osiągnąć burmistrz Cleveland w stanie Ohio.
Jedyną nadzieją dla władz miasta był właśnie Ness. 32-letni agent od razu zabrał się do ciężkiej pracy. Naloty na kryjówki przemytników, aresztowania gangsterów oraz walka z hazardem. Eliot Ness był częstym gościem pierwszych stron gazet. Jego walka z korupcją w policji przysporzyła mu jeszcze większą liczbę zwolenników.
Wkrótce stał się żywą legendą tego miasta. Nic więc dziwnego, że gdy tylko w Cleveland zaczął grasować seryjny zabójca, nazwany przez prasę „Torsowym mordercą” – to właśnie do Nessa zwrócono się o pomoc przy śledztwie. Chętnie podjął się tego wyzwania, które było zupełnie czymś nowym w jego dotychczasowej karierze.
I choć udało mu się wskazać tożsamość mordercy – tak przynajmniej twierdził sam Ness – nie zdołał posłać go za kratki. Dla Nessa była to kolejna porażka w jego barwnej karierze.
Popełnił wtedy błąd, który zaważył na jego dalszym życiu zawodowym. Sprawił również, że na jego szlachetnym dotąd wizerunku zaczęły pojawiać się pierwsze rysy.