14-letni Andrew Gosden był najlepszym uczniem, który nigdy nie opuścił żadnej lekcji. Kiedy pewnego dnia zdecydował się na swoje pierwsze wagary – wyjechał w podróż do Londynu, z której już nie wrócił. Co stało za jego głośnym zaginięciem, o którym mówiła cała Wielka Brytania? Porwanie, nieszczęśliwy wypadek, czy zwykła ucieczka z domu? A może nastolatek skrywał w sobie tajemnicę, którą za wszelką cenę próbował zataić przed własną rodziną?
Andrew Gosden
Andrew Gosden urodził się 10 lipca 1993 roku w Balby, na przedmieściach Doncaster – około 70 km na wschód od Manchesteru. Jego rodzice – Kevin i Glenys – przywiązywali do wychowania swoich dzieci wielka wagę. Bardzo starając się, aby ich pociechy wyrosły na porządnych ludzi. Od najmłodszych lat Andrew łączyła wyjątkowo silna więź z siostrą Charlotte – starszą od niego o 2 lata.
Balby, przedmieścia miasta Doncaster. Tutaj Andrew Gosden spędzał swoje młodzieńcze lata.
Państwo Gosden zawsze wpajali swoim dzieciom, że w młodości najważniejsza jest edukacja. Że tylko dzięki zdobytej wiedzy mogą osiągnąć sukces w życiu i stać się ludźmi szanowanymi – tak jak ich rodzice, którzy w Doncaster pracowali jako logopedzi dziecięcy. Ich córka uwielbiała szkołę, choć jej oceny nie zaliczały się do tych „wybitnych”. Zupełnie odwrotnie było z Andrew.
– Mój syn zwykle niewiele mówił na temat szkoły i lekcji. Lubił co prawda szkoły letnie, po których zawsze wracał zachwycony, ale jeśli chodzi o tradycyjną szkołę – jego entuzjazm był już znacznie mniejszy. Prawdę mówiąc – wydaje mi się, że on traktował szkołę jako coś, co w pewnym sensie musi przejść tylko po to, aby mieć lepiej w dorosłym życiu. – ojciec Andrew
Andrew był przez swoich nauczycieli uważany niemal za ucznia wybitnego. Zdolny, utalentowany, mądry, zawsze przygotowany do sprawdzianu lub odpowiedzi. Takie opinie o nastolatku nie należały do rzadkości. Dodatkowo ze 100-procentową frekwencją na zajęciach.
Dzięki ciężkiej swoim zdolnościom, podpartym wyjątkową ciężką pracą chłopiec został zakwalifikowany do ogólnokrajowego programu „Młodzi – Zdolni – Utalentowani”. Aby się do niego dostać, trzeba było się znaleźć w wąskim gronie 5% najlepszych uczniów w całej Wielkiej Brytanii. I Andrew spełniał te wymogi. Z tego powodu rodzice byli z niego wyjątkowo dumni. Wielu nauczycieli wróżyło mu nawet dostanie się na Uniwersytet w Cambridge, a później niewątpliwą karierę naukową. Zwłaszcza w dziedzinach związanych z matematyką, w której Andrew zdawał się nie mieć sobie równych.
Cichy chłopak z religijnej rodziny
Państwo Gosden byli rodzicami wyjątkowo religijnymi. Dlatego dla swoich dzieci wybrali szkołę katolicką. Ale jednocześnie uchodzili za ludzi wyjątkowo tolerancyjnych, którzy nikomu nie narzucali swoich poglądów. Z tego powodu zdecydowali się nie ochrzcić swoich dzieci, aby dać im możliwość wyboru swojej wiary dopiero, gdy ich pociechy dojrzeją do podjęcia takiej decyzji.
Andrew – jako chłopiec wyjątkowo grzeczny i niekonfliktowy – nigdy nie kwestionował woli rodziców. Co tydzień brał udział w kościelnych nabożeństwach. Nie zastanawiając się przy tym, czy wierzy on w Boga, czy nie. Po prostu posłusznie spełniał prośbę rodziców – traktując uczestnictwo we mszy bardziej jako rodzinna tradycję niż przejaw jego własnej religijności.
Jego nastawienie zmieniło się, gdy skończył 13 lat. Pewnego dnia oznajmił ojcu, że nie będzie już chodził do kościoła. Przestał się również angażować w kilku chrześcijańskich grupach, do których należał razem z siostrą. Zmieniły się również jego zainteresowania. Coraz więcej czasu poświęcał na gry wideo. Zaczął słuchać zespołów metalowych. Jego ulubionych zespołem stała się wówczas amerykańska grupa o nazwie Slipknot – wykonująca muzykę z pogranicza „heavy metalu” i „metalu alternatywnego”. Godzinami słuchał także rocka – głównie takich zespołów jak „30 Seconds to Mars” i „HIM”.
Nosił koszulki przedstawiające logo tego zespołu, a jego szkolny plecach pokryły naszywki innych metalowych wykonawców. Zaczął także zapuszczać włosy, które zamierzał wkrótce zafarbować na czarno. Miłość do tak charakterystycznej muzyki oraz subkultury z nią związaną nie zmieniły nastolatka. Dalej był cichym i dość nieśmiałym chłopcem. Nie uchodził może za jakiegoś samotnika, ale zarówno jego znajomi, jak i rodzina podkreślali zgodnie, że Andrew czuł się najlepiej w swoim własnym towarzystwie. Raczej unikał spotkań z kolegami po lekcjach.
Jeszcze jedna rzecz różniła go od większości jego rówieśników. Chłopiec nie przepadał za korzystaniem z dobrodziejstw techniki. Oczywiście poza namiętnym graniem na swojej konsoli Xbox.
Lato 2007
Lato 2007 roku było inne niż wiele poprzednich. Andrew mając już wówczas 14 lat po raz pierwszy zrezygnował z udziału w letniej szkole. Powód tej zmiany nastawienia nie był dla jego bliskich tak do końca jasny. Nastolatek uznał po prostu, że nie chce i już. Rodzice nie chcieli go do niczego zmuszać, więc zaakceptowali decyzję syna. W zamian próbowali namówić go na to, aby samodzielnie pojechał pociągiem do swojej babci do Londynu i został z nią przez jakiś czas.
Początkowo Andrew wyraził entuzjastyczne zainteresowanie takim „dorosłym” i dalekim, bo ponad 220 km wypadem. Tym bardziej, że nigdy wcześniej nie miał okazji odbyć takiej samodzielnej podróży. W ostatniej chwili chłopiec zmienił jednak zdanie. Jego ojciec uznał, że 14-latek po prostu się bał.
– Choć nauczyciele opisywali go jako nastolatka dojrzałego znacznie ponad swój wiek – ja wiedziałem, że miał tylko 14 lat. Do tego był zbyt roztargniony, niezbyt samodzielny i potencjalnie bezbronny. Myślę, że z tego powodu perspektywa tak długiej samodzielnej podróży do ogromnego miasta, którego zbyt dobrze nie znał po prostu go przerażała. – mówi ojciec chłopca
We wrześniu 2007 roku, po rozpoczęciu się nowego roku szkolnego, widoczne stały się zmiany w zachowaniu Andrew. Coraz częściej zaczął wygłaszać krytyczne uwagi na temat religii, czego wcześniej nigdy nie robił. Znacznie mniej czasu spędzał ze swoją siostrą, choć do tej pory rodzeństwo uchodziło niemal za nierozłączne.
14-latek zmienił również swoją codzienną rutynę, z której do tej pory słynął. Na przykład przestał wracać ze szkoły autobusem. Zamiast tego – odcinek o długości prawie 6 i pół kilometra pokonywał pieszo, a cała droga powrotna zajmowała mu ponad półtora godziny. Rodzice próbowali się dopytać, czym spowodowane były te zmiany, ale nie dostali jasnej odpowiedzi.
Andrew Gosden zaginął

W końcu uznali to za przejaw niegroźnych fanaberii u dojrzewającego nastolatka. Taki efekt pewnego rodzaju szalejących hormonów, które kazały chłopcu buntować się przeciwko sobie samemu. Jego najbliżsi nawet nie przypuszczali, że już wkrótce świat, jaki znali zmieni się bezpowrotnie. Początkowo nic na to jednak nie wskazywało.
„Czwartkowy wieczór 13 września nie różnił się absolutnie niczym od wielu wcześniejszych wieczorów. Rodzina jak zwykle zjadła razem kolację. Po niej matka z córką zaczęły zmywać naczynia, a ojciec z synem przez ponad godzinę układali wspólnie swoje ulubione puzzle. Zanim wszyscy poszli spać, obejrzeli jeszcze kilka programów rozrywkowych w telewizji”
Następnego ranka matka chłopca zauważyła coś dziwnego. Andrew Gosden bardzo długo ociągał się z opuszczeniem łóżka. Miał wyraźne problemu z przebudzeniem się. Dodatkowo wydawał się być dość mocno rozdrażniony oraz nerwowy. Przez to nieomal spóźnił się z wyjściem do szkoły. Było to do niego niepodobne, ponieważ zawsze wstawał przed czasem i najczęściej to właśnie on budził pozostałych domowników. Ubrany w szkolny mundurek nastolatek opuścił dom dokładnie 5 minut po 8:00.
Gdy 10 godzin później Gosdenowie wrócili po pracy do domu, zbliżała się już pora kolacji. Zajęli się więc przygotowaniem rodzinnego posiłku. W tym czasie od koleżanki wróciła ich córka. Do kompletu brakowało jedynie Andrew. Nikt go jednak nie szukał, ponieważ wszyscy byli przekonani, że nastolatek – jak zwykle zresztą – wieczór spędza we własnym pokoju. Kiedy jednak przyszedł czas wspólnego zjedzenia kolacji, okazało się, że jego pokój był zupełnie pusty.
Pełnej historii posłuchasz w 226. odcinku KRYMINATORIUM.
Poprzednie odcinki o zaginięciach:
223. Uprowadzenie w Londynie. Nagrał ją monitoring