Sąsiedzkie porachunki | #158 POLSKA SPRAWA

Do tego pożaru śląscy strażacy przybyli błyskawicznie, ale niestety nie zdążyli na ratunek. Szybko okazało się także, że ogień w mieszkaniu nie był efektem nieszczęśliwego wypadku. Komuś zależało na tym, aby to miejsce podpalić.

Sprawca zrobił też wszystko co w jego mocy, aby zamknięta w pomieszczeniu kobieta nie mogła uciec. Nawet doświadczeni policjanci byli poruszeni tak perfidnym działaniem.

STRAŻACY WYCZULI BENZYNĘ

Był niedzielny poranek, 11 maja 2014 roku, a pożar rozwijał się w mieszkaniu na 6. piętrze 11-piętrowego bloku. Na domiar złego, mieszkanie wyposażone było w zamknięte na klucz, bardzo solidne stalowe drzwi, otwierające się do wewnątrz, których strażacy nie mogli szybko sforsować. Ostateczne ich wyważenie i wejście strażaków przez balkon nastąpiło prawie jednocześnie.

W przedpokoju znaleziono leżącą na podłodze właścicielkę mieszkania, 60-letnią Iwettę R. Kiedy strażacy dogasili pożar, okazało się, że w niewielkim stopniu przedostał się on na pozostałą część mieszkania. Jeden pokój był tylko osmalony. W drugim spaliły się jedynie drzwi. Kuchnia i łazienka pozostały prawie nietknięte. Wyglądało więc na to, że pożar wybuchł w przedpokoju, a Iwetta próbowała go gasić lub wyjść przez płomienie na klatkę schodową. Niestety kobieta nie już żyła, kiedy strażacy do niej dotarli.

Strażacy walczący z ogniem od samego początku podejrzewali, że było to celowe podpalenie. | Fot. pexels.com

Już podczas wstępnych oględzin, stwierdzono, że ubranie, które miała na sobie kobieta zapaliło się na niej zanim upadła w przedpokoju. Ofiarę znaleziono leżącą na brzuchu. Oprócz spalenia części pleców miała spalone ubranie także z przodu ciała. Z tego powodu przyjęto wstępne założenie, że kobieta próbowała gasić pożar i upadła bądź zasłabła, gdy zapaliło się na niej ubranie. Późniejsza sekcja zwłok oraz inne czynności potwierdziły to założenie.

Strażacy czuli wyraźny zapach benzyny. Byli przekonani, że ten płyn został rozlany przy drzwiach i to w dużej ilości. Pobrano więc próbki z progu i podłogi, a także z dolnych części drzwi. Badania potwierdziły później obecność dużej ilości produktów spalania benzyny w tych miejscach, a także cząsteczek samej benzyny.

Policjanci zrozumieli, że ktoś mógł rozlać benzynę pomiędzy próg a drzwi i podpalić ją powodując pożar. Zaczęli bardziej wnikliwie badać to miejsce.

Od strony mieszkania, w jednym z zamków, tkwił klucz. Jednak nie dawał się wyjąć ani przekręcić. Po rozebraniu zamka stwierdzono, że cały jest on wypełniony pianką montażową i to ona skleiła klucz z zamkiem, i zablokowała jego obracanie.

WSPÓLNICZKA WŁAMYWACZY?

Od tego momentu już było wiadomo, że zdarzenie należy prowadzić, jako zbrodnicze podpalenie. Pojawiła się teoria, że ktoś wstrzyknął piankę w zamek, nalał benzyny do przedpokoju przez szczelinę między progiem a drzwiami i potem podpalił przedpokój.

To działanie poruszyło nawet policjantów. Było to przecież zaplanowane spalenie osoby w mieszkaniu, co więcej sprawca zadbał o to, aby uniemożliwić jej ucieczkę. Kto aż tak bardzo nienawidził tej kobiety, że chciał pozbawić ją życia w tak okrutny sposób?

Na klatce schodowej czy też w windzie nie było żadnych kamer. Podobnie na zewnątrz bloku. Jedyna kamera przy urzędzie pocztowym, obejmująca zasięgiem wejście do klatki schodowej, dała policjantom wiele godzin pracy przy przeglądaniu zapisów z dnia pożaru.

Sąsiedzi podejrzewali Iwettę o bycie wspólniczką włamywaczy. Te oskarżenia przyczyniły się do jej śmierci. | Fot. pixabay.com

Niestety, nie zidentyfikowano nikogo podejrzanego. Przeglądanie ujęć z udziałem gospodarza domu też nic nie dało, bo twierdził, że do budynku wchodzili tylko stali mieszkańcy.

Przeglądanie materiałów było na tyle uciążliwe, że przerwano je w pewnym momencie i odłożono na później, gdy nie będzie innych szans na wykrycie sprawcy. Materiał był zabezpieczony, więc mógł poczekać.

Jeden z policjantów natrafił na informację, że 2 lata wcześniej było głośno o tym, że sąsiedzi podejrzewali Iwettę o współpracę z włamywaczami okradającymi mieszkania w tym i sąsiednim bloku.

Dwóch z włamywaczy miało wynajmować u niej pokój. Stąd podejrzenia sąsiadów, że dzieliła się łupami. Może nawet pomagała typować mieszkania. Policjantów bardzo zainteresowała ta informacja. Postanowili odwiedzić osoby, które zostały kiedyś okradzione. To był dobry trop…

ZEMSTA SĄSIADA

Jeden z mężczyzn zgłosił wówczas włamanie. Opowiedział on policjantom, że najbardziej poszkodowany został wtedy inny mieszkaniec tej klatki – Wojciech K. I to właśnie on miał twierdzić, sprawcy mieszkali u Iwetty. Przy każdym spotkaniu wyzywał ją od złodziejek i ubliżał jej.

Kobieta uciekała przed nim. Nigdy jednak nie wezwała policji. Dla innych był to dowód, że Wojciech mógł mieć rację, oskarżając ją o współpracę ze złodziejami.

Postanowiono przyjrzeć się bliżej Wojciechowi. Nim jednak zdecydowano się na rozmowę z nim, policjanci porozmawiali z jego 77-letnią sąsiadką. Kobieta twierdziła, że w dniu pożaru czuła na piętrze zapach benzyny. Później, gdy usłyszała o pożarze – przypomniała sobie ten fakt. Jej zdaniem podpalaczem na pewno był Wojciech K. Odmówiła jednak złożenia jakichkolwiek zeznań.

Zemsta za wyrządzone krzywdy doprowadziła do zaplanowanego z zimna krwią morderstwa. | Fot. pixabay.com

Policjanci nie mieli wyjścia. Musieli postawić wszystko na jedną kartę. 6 czerwca 2014 roku przeszukano mieszkanie kompletnie zaskoczonego Wojciecha.

Na jednej z flanelowych koszul znaleźli niewielkie ślady zaschniętej pianki montażowej i podobne ślady zabezpieczyli też z drzwiczek szafki pod zlewem w kuchni.

Później w laboratorium wyodrębniono także ślady oparów.  Odkryto też krople benzyny na rękawach i innych częściach zabezpieczonej koszuli. Nie były to jednak bezpośrednie dowody na udział mężczyzny w zbrodni. Jednak już wkrótce Wojciech sam przyznał się do winy…

W jaki sposób policjantom udało się skłonić podejrzanego do przyznania się? Jak oskarżony próbował się bronić w trakcie procesu? Czy usłyszał sprawiedliwy wyrok? O tym wszystkim dowiecie się słuchając #158 odcinka KRYMINATORIUM!

Słuchaj podcastów na: