W roku 1989 bracia Menendez w rodzinnym domu zamordowali swoich bogatych rodziców. Przed sądem odgrywali rolę przestraszonych i niewinnych ofiar. Twierdzili też, że zabili w samoobronie, ponieważ ich ojciec był prawdziwym tyranem.
Ich proces na żywo oglądały w telewizji miliony Amerykanów. Nawet ława przysięgłych była podzielona w kwestii czy bracie Menendez są bezlitosnymi zbrodniarzami czy jedynie ofiarami.
Z BRAĆMI MENENDEZ W TLE
Do jednych z najpopularniejszych pamiątek sportowych od dziesięcioleci należą kolekcjonerskie karty gwiazd NBA. W Ameryce zbierają je wszyscy, a niektóre egzemplarze osiągają na aukcjach astronomiczne kwoty.
Pod koniec roku 2018 wartość jednej z takich kart niespodziewanie wzrosła. I to nie z powodu popularności przedstawionego na niej koszykarza. Nawet nie dlatego, że trudno ją było zdobyć. Dla wielu kolekcjonerów najcenniejsze okazało się uwiecznione na zdjęciu… tło.
Za plecami koszykarza widoczni są kibice drużyny przeciwnej z Los Angeles, będącej gospodarzem meczu. W pierwszym rzędzie siedzi para niepozornych nastolatków. Są braćmi. Zwyczajnie ubrani, niewyróżniający się z tłumu. Z zaciekawieniem oglądają mecz.

Dzień wcześniej ci chłopcy mieli jeszcze rodziców. W chwili, gdy zrobiono te zdjęcie – byli już sierotami. Jak do tego doszło? To wykaże dopiero policyjne śledztwo. Sprawa ta okaże się wkrótce jedną z najbardziej medialnych spraw w kryminalnej historii Ameryki.
Póki trwają zmagania koszykarzy – nikt nie zna jeszcze szczegółów potwornej zbrodni, do której doszło kilkanaście kilometrów od hali, w której toczy się mecz. Nikt, poza siedzącymi wśród innych kibiców braćmi…
ZBRODNIA W REZYDENCJI
Niedzielny wieczór 20 sierpnia 1989 roku Lyle i Erik Menedez spędzili w kinie. W tym czasie ich rodzice odpoczywali w swoim pokoju. Oglądali telewizję, jedli lody. Cieszyli się spokojem.
Dokładnie 13 minut przed północą na posterunku policji w Beverly Hills odebrano zawiadomienie z centrali alarmowej. Ktoś zastrzelił małżeństwo w ich własnym domu. Na miejscu zbrodni wciąż przebywali ich synowie, którzy po odkryciu ich zwłok zadzwonili pod 911. Kilka minut później przed rezydencją Menendezów pojawili się funkcjonariusze.
Policjanci obejrzeli miejsce zbrodni i wezwali śledczych z Wydziału Zabójstw. Nic nie zostało skradzione, nie było śladów włamania. Ewidentnie ofiary późnym wieczorem same wpuściły do środka swoich oprawców. Tylko jedno było pewne – mordercy dokonali bezlitosnej egzekucji.

Detektyw nie mógł zrozumieć, jaki motyw można było usprawiedliwić takim bestialstwem sprawców. Zemsta? Porachunki biznesowe? Jeszcze tej samej nocy bracia Menendez zostali zabrani na posterunek. Nie uważano ich za osoby podejrzane. Liczono jednak, że ich zeznania pomogą policji w ustaleniu tożsamości potencjalnych morderców.
Udało się jedynie ustalić, że ten tragiczny dzień bracia spędzili razem. Umówili się ze znajomym na drinka w jednym z lokali. Aby niepełnoletni Erik mógł im towarzyszyć, potrzebował swojego fałszywego prawa jazdy z odpowiednią datę urodzenia. W tym celu chłopcy postanowili wpaść po ten dokument do domu. Gdy weszli do środka, natknęli się na martwe ciała swoich rodziców.
Całe przesłuchanie trzeba było przerwać już po 20 minutach. Stan psychiczny Erika nie pozwalał na jego kontynuowanie. Detektyw zapytał jeszcze kto mógł na tyle mocno nienawidzić ich rodziców, że zdecydował się na tak makabryczna egzekucję. Lyle odpowiedział, że jego zdaniem zrobiła to mafia.
WYZNANIE MŁODSZEGO BRATA
Osieroceni bracia wyprawili swoim rodzicom bardzo kosztowny pogrzeb. Już cztery dni później obaj bracia wpadli w prawdziwy szał zakupów. Nawet ich najbliżsi znajomi zauważyli, że obaj zachowywali się jak psy spuszczone ze smyczy. I wciąż twierdzili, że to mafia wydała wyrok śmierci na ich rodziców.
Ich styl życia zwracał uwagę wszystkich. Beztroska i wydawanie ogromnych sum na lewo i prawo. Dodatkowo brak jakiegokolwiek smutku czy żalu z powodu utraty rodziców – zauważyli to nie tylko rodzina i przyjaciele, ale również śledczy. Już wkrótce nad braćmi zaczęły się zbierać ciemne chmury.
Detektyw postanowił porozmawiać z braćmi. Przybył do ich domu, ale zastał tam tylko młodszego z nich. Postanowił tak prowadzić rozmowę, żeby wydobyć od Erika jak najwięcej informacji na temat Lyle’a. Dzięki temu dowiedział się, że pomiędzy braćmi od jakiegoś czasu dochodziło do konfliktów.

Erik poskarżył się, że Lyle jest tak samo apodyktyczny, jak ich ojciec. Że próbował manipulować nim, a od kiedy okazało się, że odziedziczyli mniej pieniędzy niż zakładali – zaczął rozliczać go z każdego wydanego dolara. Detektyw zauważył, że chłopak choć starał się być chłodny i opanowany – w rzeczywistości wydawał się być bardzo zdenerwowany.
Zaraz po wyjściu detektywa Erik pękł. Zadzwonił do swojego psychiatry. Umówił się z nim na wizytę. Trzy dni później będący na skraju załamania nerwowego 18-latek pojawił się w gabinecie doktora Oziela. Po kilku minutach mówienia o depresji i myślach samobójczych nagle Erik wyznał prosto z mostu, że… to on zamordował rodziców! Miał tego dokonać wspólnie z bratem.