Śmierć w hotelu Oslo Plaza w Norwegii | 196. KRYMINATORIUM

27 lat temu w luksusowym norweskim hotelu odkryto ciało Jennifer Fairgate. Zmarła wskutek postrzału w głowę, a w swojej dłoni wciąż trzymała pistolet. Policja uznała, że popełniła samobójstwo, ale wraz z postępem śledztwa zaczęło pojawiać się coraz więcej pytań bez odpowiedzi. Kim była ofiara, która przedstawiła się jako Jennifer Fairgate? Czy ktoś pomógł jej w odebraniu sobie życia? A może została zamordowana? Jej śmierć do dziś stanowi jedną z największych kryminalnych zagadek w Skandynawii…

Tajemnica z Norwegii

Hotel Jennifer Fairgate Kryminatorium 196
Hotel w którym zameldowała się Jennifer Fairgate, fot. Wikipedia

Położony w samym centrum stolicy Norwegii, 37-piętrowy Oslo Plaza liczy dokładnie 117 metrów. W chwili otwarcia w roku 1990 był najwyższym hotelem w całej Skandynawii. Szybko stał się ulubionym miejscem wielu VIP-ów. Noce spędzali w nim światowej sławy celebryci, politycy i głowy państw. W połowie lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku cena za jedną noc w pokoju klasy biznes wynosiła równowartość dzisiejszych dwóch tysięcy złotych – co czyniło ten hotel najdroższym w Norwegii.

A mimo to chętnych gości nie brakowało. Hotelowa recepcja była zwykle wypełniona po brzegi. Zwłaszcza kiedy na przełomie maja i czerwca 1995 roku Norwegię ogarnęła fala ogólnokrajowych strajków. Protestowali pracownicy zarówno sektora publicznego, jak i prywatnego. Bardzo dotkliwy okazał się głównie strajk policjantów oraz pracowników lotnisk. Funkcjonariusze odpowiedzialni za kontrole paszportowe odeszli od swoich stanowisk. Pojawiły się wtedy kłopoty z opuszczeniem, a także z przylotem do kraju

 Chaos komunikacyjny odbił się mocno na hotelach w Oslo. Ludzie nie mogący wydostać się z Norwegii desperacko próbowali znaleźć jakikolwiek miejsce na nocleg. Hotel Plaza oferował aż 673 pokoje, więc to właśnie tam trafiali wszyscy, którym nie udało się zameldować w innych, znacznie tańszych hotelach. Recepcjonistki miały pełne ręce roboty. Starały się jak najszybciej zakwaterować oczekujące na meldunek osoby – w myśl obowiązującej w hotelu zasady głoszącej, że gość zadowolony to taki, któremu nie każe się zbyt długo czekać na swój pokój.

 

Pokój 2805

Gdy w sobotę 3 czerwca strajk na lotniskach nieco złagodniał, Oslo zostało dosłownie zalane gośćmi z całej Europy, którzy przybywali na przełożone wcześniej spotkania biznesowe i towarzyskie. Rozkład przylotów powodował, że hotelowe recepcje osiągały swój szczyt oblężenia tuż po godzinie 20:00. 

30 minut wcześniej kierowniczka recepcji Hotelu Plaza postanowiła sprawdzić iloma wolnymi pokojami klasy biznes dysponuje i na których piętrach są one ulokowane. Na monitorze swojego komputera przeglądała kolejne poziomy. Gdy doszła do piętra 28 – system meldunkowy wyświetlił jej dziwny komunikat. Informował, że belgijska para z pokoju 2805 wciąż nie dokonała przedpłaty za pobyt – mimo, że goście w hotelu spędzili już 3 noce. Ich formularz meldunkowy nie zawierał też numeru paszportu.

Recepcjonistka bardzo się zdziwiła, ponieważ w hotelu obowiązywał bardzo surowy regulamin. Nikt nie mógł zameldować się bez dokonania stosownej przedpłaty. Nikt też nie powinien otrzymać kluczy do pokoju bez wcześniejszego sprawdzenia paszportu i wpisania jego numeru do formularza. Państwo Jennifer i Lois Fairgate zaznaczyli, że należność będą regulować gotówką. Jednak od chwili przybycia nie zapłacili ani jednej korony za takie dodatkowe usługi jak podany do pokoju posiłek czy płatne kanały telewizyjne.

Kobieta z recepcji wysłała do gości spod 2805 specjalną wiadomość – „PROSZĘ O KONTAKT Z KASJEREM„. Po chwili pojawiła się ona na ekranie telewizora w ich pokoju. Ktoś natychmiast potwierdził jej odebranie, klikając przycisk OK na pilocie. Wówczas recepcjonistka zauważyła, że poprzedniego dnia wysłano do tego samego pokoju dwie podobne wiadomości. Ich odbiór również został potwierdzony pilotem.

System informował o jeszcze jednej niecodziennej rzeczy. W tym pokoju nikt nie sprzątał od dwóch dni. Zapytane o to sprzątaczki wyjaśniły, że od piątkowego przedpołudnia na klamce drzwi wisiała zawieszka informująca, aby nie przeszkadzać. Miały więc obowiązek ominąć tak oznaczony pokój. Aby wyjaśnić całą sytuację, kierowniczka recepcji o pomoc poprosiła ochroniarza.

 

Strzał w pokoju Jennifer Fairgate

Espen wjechał na 28 piętro o godzinie 19:50. W chwili, gdy zapukał do drzwi – wewnątrz pokoju 2805 nastąpił głośny huk. Zaskoczony ochroniarz natychmiast zorientował się, że odgłos przypominał wystrzał z broni palnej. Spanikował. Kryjąc się we wnęce na korytarzu, przez kilka minut wpatrywał się w drzwi nie wiedząc, co ma zrobić. 

– Wiedziałem, że w pokoju zameldowane były dwie osoby. Jeśli ktoś został przez kogoś postrzelony, oznaczało to tylko jedno – że nadal przebywała tam uzbrojona osoba. Pomyślałem wtedy, a co jeśli zaraz wyjdzie i mnie też postrzeli? Byłem tylko studentem dorabiającym jako nieuzbrojony ochroniarz w co trzeci weekend. Nie chciałem ryzykować. – mówił ochroniarz

Choć miał przy sobie krótkofalówkę – nie skorzystał z niej, żeby powiadomić szefa ochrony. Wiedział, że jego meldunek usłyszą wszyscy pracownicy hotelu, a nie chciał u nikogo wzbudzać paniki. Zamiast tego zjechał windą na dół i pobiegł do stanowiska ochrony. Będąc przekonanym, że w pokoju znajduje się strzelec i odchodząc z miejsca zdarzenia – pozostawił niepilnowany pokój na ponad 10 minut. Wystarczająco dużo czasu, aby potencjalny sprawca mógł uciec. Ale z tego faktu młody ochroniarz zdał sobie sprawę dopiero po czasie, gdy był już na parterze.

Powiadomił szefa ochrony o tym, co usłyszał. Jego przełożony wezwał policję, a sam windą wjechał na 28 piętro. Do zamkniętego od wewnątrz pokoju wszedł za pomocą uniwersalnego klucza. Od razu poczuł zapach prochu, który później opisał jako „zapach śmierci”. W środku panował mrok, a jedynym źródłem światła był włączony telewizor. A mimo to natychmiast zauważył leżącą na łóżku postać kobiety. Domyślił się, że nie żyje, więc nie chcąc niczego dotykać – wyszedł na korytarz. Tam poczekał na przybycie policjantów. Ci zjawili się dokładnie o 20:05.

 

Oględziny i wątpliwości

Wstępne oględziny wykazały, że ofiara miała rana postrzałową głowy, która niewątpliwie była śmiertelna. Na łóżku, suficie i ścianach znajdowały się liczne rozpryski krwi. W pokoju nie stwierdzono żadnych śladów wskazujących na obecność osób trzecich. Pistolet wciąż znajdował się w ręku ofiary. Umieszczony był w nietypowy sposób, z kciukiem na spuście i pozostałymi palcami na rękojeści.

Bardziej szczegółowe przeszukanie hotelowego pokoju ujawniło, że w rzeczywistości padły dwa strzały. Pierwszy oddano w poduszkę. Kula przeszła przez materac łóżka i utkwiła w podłodze. Policja nazwała go „wystrzałem próbnym”, ponieważ założono, że strzelec chciał w ten sposób sprawdzić, czy broń jest sprawna. Bardzo blisko niego padł następny strzał, a obie dziury po kulach w materacu były oddalone od siebie zaledwie o 7 cm.

Pierwszy sporządzony raport stwierdzał, że w pokoju 2805 doszło do samobójstwa. Prawdopodobieństwo tego, że kobieta została zamordowana oceniono na jedną dziesiątą procenta. Czyli zdaniem śledczych było to praktycznie niemożliwe. Jednak już wkrótce ten niewielki ułamek wątpliwości zaczął się rozrastać. I sprawił, że śmierć Jennifer Fairgate stała się jedną z najbardziej tajemniczych spraw w historii skandynawskiej kryminalistyki.

 

Co naprawdę stało się z Jennifer Fairgate? Czy udało się poznać przyczynę jej śmierci? Czy ta kobieta była szpiegiem? Odpowiedzi na te pytania poznacie w 196. odcinku KRYMINATORIUM.

Odcinek 195. to sprawa Antoniego Kosidły

Słuchaj podcastów na: